Pożar kościoła

Historia spalonego kościoła

Noc z soboty na niedzielę 4/5 maja 1996 r. pozostanie na zawsze w pamięci parafian księżomierskich jako tragiczna data w dziejach miejscowego sanktuarium. Krótko po północy zauważono ogień w zabytkowym kościele, który w ciągu kilku godzin całkowicie zniszczył nie tylko modrzewiową świątynię, ale także cudowny Obraz Matki Bożej Księżomierskiej. Mimo ofiarnej akcji gaśniczej 20 jednostek straży pożarnej nie udało się uratować ani kościoła ani Obrazu. W niedzielę 5 maja (V Niedziela Wielkanocy) poranną Mszę św. o godz. 9.00 sprawowano na placu przykościelnym, na którym dymiły jeszcze zwęglone szczątki kościoła. Każdy wierzący doskonale wie, jakie uczucia i myśli towarzyszyły zarówno duszpasterzom jak i parafianom uczestniczącym w tej liturgii. Przez łzy zanoszono modlitwy do Boga prosząc za wstawiennictwem Matki Bożej Księżomierskiej, aby to tragiczne wydarzenie przyczyniło się do ożywienia wiary i miłości do Boga oraz jeszcze większego kultu Matki Bożej. Dla wszystkich było rzeczą oczywistą, że natychmiast należy przystąpić do budowy nowego kościoła i sporządzenia kopii cudownego Obrazu Matki Bożej Księżomierskiej. Pierwsze informacje o spaleniu się kościoła podało Katolickie Radio Lublin w serwisie informacyjnym o godz. 8.00. Wiadomość ta wywołała natychmiastową akcję pomocy dla parafii pozbawionej kościoła i tego wszystkiego, co konieczne jest do sprawowania służby Bożej. Już w niedzielę zaczęli przyjeżdżać księża, nie tylko z sąsiednich parafii, przywożąc szaty i naczynia liturgiczne oraz deklarując dalszą pomoc. W poniedziałek w godzinach porannych przybył do Księżomierzy Arcybiskup Metropolita Lubelski Prof. Bolesław Pylak. Wyraził współczucie duszpasterzom i całej parafii, zapoznał się z poniesionymi stratami, dodawał otuchy, zapewnił o pomocy całej Archidiecezji i zachęcał do natychmiastowego podjęcia starań związanych z budową nowego kościoła. Następnego dnia (7 maja) wydał specjalny Komunikat do duchowieństwa i wiernych Archidiecezji informujący o pożarze kościoła i zniszczeniu Obrazu Matki Bożej oraz zarządzający zbiórkę ofiar na budowę nowego kościoła. Do upowszechnienia Komunikatu Arcybiskupa przyczyniło się bardzo RKL, które w ciągu kilku dni podawało jego pełny tekst wraz numerem konta PKO dla wpłat pieniężnych. Apel Arcybiskupa o pomoc dla parafii Księżomierz spotkał się z żywą reakcją zarówno wśród księży jak i świeckich. Pierwszymi, którzy złożyli ofiary pieniężne byli m.in. księża z Domu Księży Emerytów w Lublinie oraz Wychowawcy, Profesorowie i Alumni Wyższego Seminarium Duchownego oraz liczni świeccy z Lublina związani z parafią Księżomierz. Informacje o pożarze podały następnego dnia również lokalne dzienniki, Radio i Telewizja Lublin oraz ogólnopolski dziennik „Słowo – dziennik katolicki” (numer z 6 maja). Redaktor „Słowa” p. Adam Kruczek przybył na miejsce już w poniedziałek 6 maja i po przeprowadzeniu rozmów z Arcybiskupem, duszpasterzami parafii Księżomierz i wiernymi zamieścił w „Słowie” z dnia 16 maja reportaż pt. „Sanktuarium w płomieniach”, z którego przytoczymy niektóre fragmenty. Wieczorna Msza św., nabożeństwo majowe, przygotowanie kościoła do niedzieli – wszystko tego dnia przebiegało bez zakłóceń. Nic nie zapowiadało, że 4 maja 1996 r. okaże się ostatnim dniem w ponad 500-letniej historii drewnianego kościółka w Księżomierzy. Około godz. 21.00 ks. Józef Trąbka, administrator parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, pozamykał drzwi, wyłączył prąd i opuścił teren kościoła. – Po północy zgasło światło, więc, choć miałem jeszcze dużo pracy, położyłem się spać- przypomina sobie. – Gdy mnie zbudzono kościół był już w płomieniach. Księdza Tadeusza Brzyskiego, emerytowanego proboszcza księżomierskiego wcześniej obudziły dzwony. Wyjrzał przez okno i zobaczył płomienie ogarniające róg kościoła. Rzucił się do telefonu i zawiadomił straż pożarną. Pierwsze wozy strażackie przyjechały ok. godz. 1.30. Cały kościół stał już w płomieniach jak wielka bryła ognia. Konserwowany lakierami i impregnatami drewniany kościół palił się jak pochodnia. Z zakrystii udało się jeszcze wynieść kilka ornatów, naczyń liturgicznych, monstrancję, parę padpalonych szaf na szaty liturgiczne. Wydobyte z popiołu pancerne tabernakulum było zamknięte lecz jego zawartość uległa spaleniu. W rozmowie z red. A Kruczkiem Abp Boleslaw Pylak powiedział: To co się stało jest bolesne zwłaszcza dla miejscowych ludzi związanych z tym kościółkiem od pokoleń. Pomijam już wartość materialną, ale był to obiekt o wielkiej wartości historycznej, pomnik naszej kultury materialnej i duchowej. Jest to również wstrząs dla całej archidiecezji, gdyż każdy kościół jest jej cząstką .Wielką stratą jest obraz obecny tu blisko 400 lat. W tym nieszczęściu mimo wszystko patrzę ku przyszłości i… będziemy budować! Duszpasterze i cała wspólnota parafialna zachęceni przez swego Arcypasterza aby budować nowy kościół, od razu zaczęli zastanawiać się jaki wybrać projekt. Zamówienie projektu u architekta i konstruktorów związane jest z wielkimi kosztami, a na jego wykonanie potrzeba dużo czasu. Dlatego idąc za radą Arcybiskupa podjęto decyzję budowy kościoła według już zrealizowanego projektu. W tym celu grupa parafian z ks. Józefem Trąbką odwiedziła wiele miejscowości w archidiecezji, w których w ostatnich latach zbudowano nowe kościoły. Po obejrzeniu już zrealizowanych projektów wybrano ten, który zbudowano, także po spaleniu drewnianego kościoła, w Motyczu. Pierwsze prace przy wykopach pod fundamenty kościoła wykonano w sobotę 25 maja 1996, w wigilię uroczystości Zesłania Ducha świętego

Z relacji świadków

Płonący już kościół zauważyła najpierw organistka Bożena Bernaś, która zaraz zbudziła swego męża, a ten natychmiast zawiadomił ks. kan. T. Brzyskiego. Wkrótce przybiegli kościelny i zbudzeni biciem dzwonów mieszkający w pobliżu kościoła. Jednak nie było już żadnych szans na ratowanie kościoła, a zwłaszcza jego wnętrza gdyż płomienie objęły już cały budynek i nie pozwalały nawet na zbliżenie się do niego. Po kilkunastu minutach zebrała się już liczna grupa parafian, którzy razem ze swoimi duszpasterzami w przerażeniu, wystraszeni i zupełnie bezradni patrzyli jak ogień niszczy ich kościół i nie można z niego nic uratować, a zwłaszcza Najświętszego Sakramentu i cudownego Obrazu Matki Bożej. Do czasu przybycia pierwszych jednostek straży pożarnej panowała wśród zebranych zupełna cisza wyrażająca ból i całkowitą niemoc wobec szalejącego żywiołu, tak jak w obliczu straty kogoś najbliższego Niektórzy jednak wnet zaczęli pytać, czy to rzeczywiście tylko nieszczęśliwy wypadek, czy nie celowe podpalenie? Stawianie tego rodzaju pytań może być usprawiedliwione coraz częstszymi pożarami wielu zabytkowych drewnianych kościołów, z których niektóre na pewno zostały przez złych ludzi podpalone, np. kościół w Motyczu. Mimo ofiarnej akcji gaśniczej strażaków o godz. 2.30 z kościoła pozostały już tylko zgliszcza i kawałki spalonego drewna, zniszczone tabernakulum i fragmenty blachy z dachu, nadpalona korona z Głowy Matki Bożej i cząstki z Jej mosiężnej posrebrzanej sukni. Ten przerażający widok wywoływał łzy w oczach, każdego kto znalazł się tego ranka na miejscu, gdzie stał kościół. Płakali wszyscy jak po stracie kogoś najbardziej kochanego. Mieszkańcy Księżomierzy dzielili swój smutek i ból, zwłaszcza z powodu zniszczenia Obrazu Matki Bożej, ze swoimi najbliższymi mieszkającymi poza rodzinną miejscowością, nawet w dalekiej Kanadzie i USA. Przypominano sobie wszystkie związane z tym świętym miejscem przeżycia: śluby, chrzty dzieci, Pierwsze Komunie święte, prymicje, pogrzeby rodziców i bliskich. Teraz zostało jedynie wypalone miejsce i zarys fundamentów na których stał nasz ukochany kościółek, w którym był dla nas bezcenny skarb – Cudowny Obraz Matki Bożej Księżomierskiej. Jednak w duchu wiary patrzymy na to jeszcze jedno bolesne doświadczenie w dziejach naszego Sanktuarium i mamy niewzruszoną nadzieję, że dzięki ofiarności czcicieli Matki Bożej w naszej parafii, z pomocą wiernych z całej archidiecezji i z poza jej terytorium powstanie w Księżomierzy nowy kościół, w którym będziemy mogli nadal wielbić Boga i przedstawiać Mu nasze prośby i podziękowania za wstawiennictwem Matki Bożej.

Ze wspomnień pielgrzymów do Sanktuarium

Sanktuarium Matki Bożej Księżomierskiej było zawsze i jest obecnie miejscem licznych pielgrzymek czcicieli Bożej Matki. świadczyły o tym bardzo liczne wota umieszczone obok Jej cudownego Wizerunku W tym małym drewnianym kościółku, przed Obliczem Maryi każdy czuł się jak w domu własnej matki. Potwierdza to m. in. ks. kan. dr Dionizy Pietrusiński, który od lat sześćdziesiątych często przyjeżdżał razem ze swoją matką do księżomierskiego Sanktuarium. Wspominając swoje pielgrzymowanie w tym okresie napisał: „ubogi, wiejski drewniany kościółek, ale kiedy wszedłem do wnętrza, zobaczyłem w wielkim ołtarzu Obraz Madonny o niespotykanej piękności. Matka Boża i Dzieciątko Jezus były ubrane w srebrne sukienki kunsztownej roboty a na ich głowach widniały srebrne korony podtrzymywane przez dwu aniołów. Przede wszystkim uderzyło mnie duchowe piękno emanujące z Oblicza Madonny. Promieniowała z niego jakaś niezwykła macierzyńska dobroć i czułość. Oczy Madonny spoglądały z taką miłością matczyną, że zdawało się tobie, iż jakby żywa obejmowała cię sercem i do niego cię tuliła. Ta emanacja dobrotliwej obecności kochającej Matki rzucała cię na kolana i skłaniała do serdecznej rozmowy, jaka zwykle się toczy między matką a dzieckiem.” (ks. D. Pietrusiński, Moje pielgrzymki do Księżomierzy, „Niedziela lubelska” nr 20 z 19 V 1996). Pisząc zaś o Sanktuarium po dokonaniu gruntownej renowacji kościoła i cudownego Obrazu oraz całego kompleksu otaczającego kościół mógł stwierdzić, że „Sanktuarium księżomierskie ma wspaniałą historię, rzadkiej piękności wizerunek Matki Bożej, pieczołowicie zadbaną świątynię wraz z otoczeniem oraz dom przygotowany na przyjmowanie pielgrzymów” (tamże).

Komunikat Metropolity Lubelskiego po pożarze kościoła

Kochani Diecezjanie!
Dzielę się z Wami smutną wiadomością, że dnia 5 maja, po północy spłonął doszczętnie zabytkowy kościół pod wezwaniem Narodzenia NMP w Księżomierzy koło Kraśnika. Kościół przetrwał ponad 500 lat, służył wielu pokoleniom wiernych. Bardzo bolesną stratą jest również słynący łaskami Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przyczynę pożaru ustala specjalna komisja. Smutne, że jest to nie pierwszy przypadek spalenia kościoła. Pamiętamy niedawne celowe zniszczenie świątyni w Motyczu. Co dalej? Otóż stajemy wszyscy do dzieła.. Zbudujemy nowy kościół, już nie z drzewa, lecz z materiału który przetrwa wieki. Sporządzimy również kopię Obrazu Matki Najświętszej. Wiemy, że znaki jej obecności w sanktuariach związane są nie tylko z obrazami i figurami, lecz przede wszystkim z miejscem, w którym sobie upodobała i odbiera cześć od swoich duchowych dzieci. Koszty budowy nowego kościoła są duże. Parafianie Księżomierza nie są w stanie wznieść świątyni tylko własnym wysiłkiem. Dlatego pośpieszymy wszyscy z pomocą. Proszę wszystkich Księży Proboszczów i Rektorów kościołów o zebranie tacy na ten cel w czasie wszystkich nabożeństw w najbliższą niedzielę lub święto. Traktujemy tę ofiarę jako dar dla Matki Najświętszej. Im bardziej szatan Jej nienawidzi, tym bardziej my ją kochamy. Ona zetrze jego głowę. Pomagajmy Jej w tym. Na budowę nowej świątyni w sanktuarium maryjnym w Księżomierz Wszystkim Ofiarowadcom z serca błogosławię. Bolesław Pylak Arybiskup Metropolita Lubelski

Bolesław Pylak
Arcybiskup Metropolita Lubelski
Lublin, dnia 7 maja 1996